poniedziałek, 21 marca 2011

Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi, co mam robić!




Kobieta niezależna zna swoją wartość.


W świecie inwestowania techniki inwestycyjne – czyli sposoby kupowania nieruchomości pod wynajem, wybierania akcji lub uzyskiwania dobrego zwrotu z inwestycji – są takie same zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Czy są to akcje, obligacje czy nieruchomości, dla powodzenia inwestycji nie ma znaczenia, czy to mężczyzna, czy kobieta kupuje, sprzedaje, trzyma, przerabia czy wynajmuje.

Skąd więc potrzeba napisania książki poświęconej inwestowaniu, skierowanej tylko do kobiet?

Odpowiedź brzmi: ponieważ w dziedzinie inwestowania mężczyźni i kobiety bardzo się różnią – historycznie, psychologicznie, mentalnie oraz emocjonalnie.

Różnice te stanowią zasadniczy powód, dla którego dziś tak wiele kobiet nic nie wie o pieniądzach i inwestowaniu. To te różnice oddzielają obydwie płci i to dlatego książka ta jest przeznaczona dla kobiet.

Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi, co mam robić!

Podtytuł tej książki płynie prosto z mojego serca. Pewnego popołudnia mój mąż Robert, ja oraz kilku naszych znajomych jedliśmy lunch i zaczęliśmy rozmawiać o tej książce. Oczywiście, co do tytułu „Bogata kobieta” nie było wątpliwości. Ale wciąż jeszcze nie zdecydowaliśmy, jaki będzie podtytuł. Przedyskutowaliśmy przy stole kilka propozycji.

Wtedy Robert zwrócił się do mnie i zapytał:

– Powiedz mi, co sprawia, że tak bardzo chcesz być niezależna finansowo? Nie jest to dla ciebie nic nowego. Od zawsze taka byłaś – cecha ta jest ściśle związana z twoją osobowością. Dlaczego? Co sprawia, że musisz – choćby nie wiem co – być w stanie poradzić sobie sama? Powiedz nam, co cię motywuje?

Obok mnie siedziała moja przyjaciółka Suzi. Obydwie mamy bardzo podobne poglądy. Do tego stopnia, że po tych słowach spojrzałyśmy jedna na drugą i niemalże jednocześnie oznajmiłyśmy:

– Po prostu nie znoszę, gdy ktoś mi mówi, co mam robić!

Obydwie natychmiast zajęłyśmy się naszym ulubionym tematem, prześcigając się w opowiadaniu o tym, jak bardzo tego nie cierpimy. Podawałyśmy przykład za przykładem na to, jak ludzie mówili nam, co mamy zrobić, jak na to reagowałyśmy i dlaczego nigdy nie pozwolimy, żeby ktoś inny kierował naszym życiem.

(Wiem, że jest wiele kobiet, które rozumieją dokładnie to, o czym mówię. Być może nawet jesteś jedną z nich).

Kiedy umilkłyśmy, popatrzyłam na siedzących przy stoliku: nikt nic nie mówił i wszyscy się uśmiechali.

– Wygląda na to, że masz swój podtytuł – powiedział Robert.

Od dziecka

Nie jest to dla mnie nic nowego. Już w przedszkolu wiedziałam, że mam problem z wykonywaniem poleceń! Nikt w mojej klasie nie spędził w kącie więcej czasu niż ja. Nie miałam ochoty na drzemkę, bo chciałam się bawić z koleżankami – do kąta! Chciałam malować palcami, a nie słuchać bajki – do kąta! I proszę, nie zmuszajcie mnie do jedzenia tych wstrętnych posiłków ze stołówki – tak, wiem, idę do kąta.

Moja nauczycielka stwierdziła, że jestem nieposłuszna, a ja jedynie nie lubiłam, gdy ktoś mi mówił, co mam robić.

Dwa razy zwolniono mnie z mojej pierwszej pełnoetatowej pracy po studiach – dwa razy w tej samej firmie! Nie chodziło o to, że byłam leniwa czy niekompetentna, wręcz przeciwnie. Byłam chętna do nauki. To dlatego zatrudniono mnie ponownie. Jednak nie dało się stłumić moich naturalnych instynktów. Byłam po prostu zbyt niezależna i w wieku 21 lat oczywiście znałam wszystkie odpowiedzi. To, w połączeniu z moją niechęcią do wykonywania poleceń, nie było dobrym przepisem na sukces w tamtej firmie.

Cecha ta była we mnie bardzo głęboko zakorzeniona. Gdy ktoś kazał mi coś zrobić, nie robiłam tego tylko dlatego, że nie lubiłam, gdy ktoś mi mówi, co mam robić. I zwykle wtedy wiedziałam, że tak naprawdę byłoby najlepiej, gdybym po prostu wykonała polecenie.

Tak, przysporzyło mi to kilku kłopotów w życiu, ale także sprawiło, że stałam się bardzo niezależna, zwłaszcza pod względem finansowym.

Może słyszałaś powiedzenie: „Ten, kto ma pieniądze, ustala reguły”. Moim zdaniem ktoś, kto ma pieniądze, może mówić innym, co mają robić. Tak więc już na samym początku postanowiłam, że będę osobą ustalającą reguły, a nie kimś, komu się mówi, co ma robić.

Głupie rzeczy, które robią kobiety

Pewnego popołudnia Robert wrócił do domu i zastał mnie krzyczącą do telewizora:

– Obudź się! Nie bądź głupia! Przestań zachowywać się jak mała, głupiutka dziewczynka! Dorośnij

– Co się dzieje? – zapytał, śmiejąc się ze mnie.

– Doprowadza mnie to do szału, gdy widzę, jak kobiety robią takie głupie rzeczy, gdy w grę wchodzą pieniądze – powiedziałam sfrustrowana. – Ta kobieta pyta zupełnie obcego człowieka – jakiegoś doradcę finansowego w telewizji, który robi sobie reklamę – co ma zrobić z kilkoma tysiącami dolarów, które zaoszczędziła. On udziela jej złej porady, a ona mówi jedynie: „Dziękuję panu bardzo. To właśnie zrobię!”. Jakie to głupie! Ona jest dobrym przykładem na to, dlaczego kobiety są często postrzegane stereotypowo, jeśli chodzi o pieniądze i inwestowani

– Bez wątpienia uderzyła w twój czuły punkt – powiedział Robert, uśmiechając się szeroko. – Może kobiety nie są nawet świadome tego, co robią. Oto twoja szansa, żeby na to zwrócić ich uwagę.

Lista głupich rzeczy

Z pewnością trafiło to w mój czuły punkt. Ponieważ my, kobiety, naprawdę robimy w życiu różne absurdalnie głupie rzeczy – a wszystkie związane są z pieniędzmi. Uważam, że już czas, abyśmy zdobyły pewną wiedzę w tej dziedzinie.

Czy twierdzę, że kobiety są głupie? Absolutnie nie. Nic bardziej błędnego. Mówię, że robimy różne niewiarygodnie głupie rzeczy. I większość z nich jest bezpośrednio związana z pieniędzmi.


Oto krótka lista głupich rzeczy, które robi wiele z nas, kobiet, gdy w grę wchodzą pieniądze.

  • Wychodzimy za mąż dla pieniędzy
  • Pozostajemy w złych małżeństwach lub związkach, ponieważ boimy się, że same nie poradzimy sobie finansowo.
  • Pozwalamy, żeby mężczyzna podejmował wszystkie najważniejsze decyzje finansowe.
  • Akceptujemy mit, że mężczyźni lepiej radzą sobie z pieniędzmi.
  • Akceptujemy mit, że mężczyźni są lepszymi inwestorami.
  • Nie kwestionujemy decyzji finansowych mężczyzny, ponieważ nie chcemy wprowadzać niepotrzebnego zamieszania i zranić jego ego.
  • Słuchamy porad rzekomych ekspertów, ponieważ myślimy, że nie jesteśmy wystarczająco mądre.
  • Siedzimy cicho dla świętego spokoju.
  • Czekamy zbyt długo, ponieważ (przynajmniej od strony finansowej) jest nam wygodnie.
  • Nasi partnerzy zostawiają nas dla młodszych kobiet, ponieważ czekamy zbyt długo.
  • Mamy nadzieję, że nasz mężczyzna się zmieni.
  • W życiu zadowalamy się tym, że jest dobrze, choć tak naprawdę chcemy, żeby było wspaniale.
  • Mężczyzna się zgubi, ale nie zapyta o drogę... a my idziemy za nim.
  • Nie doceniamy siebie.
  • Znosimy wszystkie niesprawiedliwości w pracy w imię wypłaty.
  • Czujemy się winne, że pracujemy po godzinach i nie jesteśmy z dziećmi.
  • Nie dostajemy awansu, który się nam należy... i pozostajemy w pracy.
  • Zgadzamy się na niższą płacę niż mężczyźni, a często wykonujemy taką samą pracę jak oni.
  • Opuszczamy mecze i przedstawienia naszych dzieci, bo musimy pracować.
  • Często patrzymy w przyszłość i myślimy: „Pewnego dnia...”.

Większość z nas zrobiła jedną lub więcej z tych głupich rzeczy. Chodzi o to, że wiele z nas zaprzedaje swoje dusze w imię pieniędzy. Prawdziwą zbrodnią jest to, w jaki sposób odbija się to na naszym szacunku dla samej siebie, na naszej pewności siebie i na poczuciu własnej wartości.

Tak, ta książka mówi o kobietach i inwestowaniu, ale tak naprawdę jest też o czymś więcej, mianowicie o kobietach, które przejmują kontrolę nad własnym życiem. Mówi o godności. O szacunku dla samej siebie.

Mężczyzna, rodzina, firma lub rząd

Pierwsza wersja podtytułu tej książki brzmiała: „Dla kobiet, które koniecznie chcą być wolne finansowo i nie chcą być uzależnione od mężczyzny, rodziny, firmy czy rządu”. To w rzeczywistości jest istotą tej książki. Na przestrzeni dziejów kobiety uczono i od nich oczekiwano, że ich finansowy byt będzie zależał od kogoś innego. Dziś znalezienie się w takiej sytuacji może być niebezpieczne. Czasy zdecydowanie się zmieniły.

Mężczyzna

Historia dowodzi, że niemożliwe jest mówienie o mężczyznach, kobietach i pieniądzach bez nawiązywania do tematu seksu. Seks, pieniądze i kobiety są ściśle powiązane i często nie zauważamy nawet wpływu, jaki te czynniki mają na siebie, ponieważ przez pokolenia wychowywano nas tak, aby przyjmować to za normę w naszym społeczeństwie.

Gdy kończymy 16 lat – niektóre z nas nawet wcześniej – my jako kobiety lub dziewczyny zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, jak ogromną władzę mamy nad mężczyznami – tę władzę daje nam potęga seksu. Podczas gdy większość nastoletnich chłopców jest wciąż niezdarna i głupkowata – zachowują się jak szczeniaki z dużymi łapami, my, dziewczyny zaczynamy zauważać, że chłopcy, a także mężczyźni patrzą na nas inaczej... przez pryzmat seksualności. Często, gdy jesteśmy bardzo młode, zaczynamy spostrzegać, że dorośli mężczyźni uśmiechają się do nas, niektórzy gwiżdżą, niektórzy nawet się zalecają, a inni po prostu gapią się i ślinią.

Jestem przekonana, że każda z nas przypomina sobie „tę dziewczynę” w swojej klasie, tę, która była bardziej rozwinięta niż pozostałe. W mojej klasie była to Melody. W wieku 14 lat wiedziała, że jest inna, że ma przewagę nad resztą dziewczyn i obnosiła się ze swoją nowo odkrytą seksualnością. Gdy byłyśmy w ósmej klasie, Melody umawiała się na randki z chłopakami z ogólniaka. Wiedziała, jak przyciągnąć uwagę mężczyzn.

Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że przypadek Melody stanowi wyjątek, a nie regułę. Jednak większość z nas, jeżeli jesteśmy szczere, przyzna, że dokładnie wie, jak potężna może być nasza młodzieńcza seksualność. Mały flirt może doprowadzić nas bardzo daleko.

To ta potrzeba seksualna, którą odczuwają mężczyźni, już na początku daje nam, kobietom tę ogromną władzę oraz zaczyna kształtować nasze poglądy na temat tego, co robić i jak postępować, aby dostać to, czego chcemy. Działać w ten sposób można dopóty, dopóki jesteśmy młode i atrakcyjne seksualnie. Ale czas płynie i wszystko się zmienia.

Punkt zwrotny

Miałam wtedy 14 lat. Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i usłyszałam, jak mama rozmawia w jadalni z jedną ze swoich najlepszych przyjaciółek. Gdy weszłam, mama zobaczyła mnie kątem oka i dała mi znak, żebym nie przeszkadzała i dała im spokojnie porozmawiać. Weszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Wyjmując kartonik mleka z lodówki, przypadkiem usłyszałam ich rozmowę.

Jasne było, że przyjaciółka mamy, Gloria, była bardzo zmartwiona.

– Wiedziałam, że mamy swoje problemy – mówiła. – Ale przez wzgląd na nasze dzieci, nie myślałam, że naprawdę mnie opuści.

– Co powiedział? – zapytała mama.

– Powiedział, że od roku spotyka się z kimś na mieście – z o wiele młodszą kobietą. Stwierdził, że ona sprawia, iż czuje się jak bohater. Najwyraźniej przy mnie czuje się rozczarowany.

– Czy wiedziałaś o tym romansie? – usłyszałam głos mamy.

– Szczerze mówiąc, podejrzewałam, że coś się dzieje, ale tak naprawdę nie chciałam wiedzieć. Miałam tylko nadzieję, że to jest krótki romans i że wszystko w końcu wróci do normy.

– Czyli w głębi duszy o tym wiedziałaś? – upewniła się mama.

– Tak, chyba tak. Po prostu nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli – wyznała Gloria. – Od lat w naszym małżeństwie nie układało się najlepiej. Z upływem czasu łączyło nas coraz mniej. On miał swoją karierę, a ja miałam dzieci. On podróżował w interesach, a ja zostawałam w domu.

– Więc jeśli w twoim małżeństwie się nie układało i ty wiedziałaś, że on ma romans, to dlaczego nie odeszłaś?

– Z powodu dzieci – szybko odpowiedziała Gloria.

– Dzieci? – mama zapytała zaskoczona. – Gloria, twoje dzieci są już dorosłe. Twój syn właśnie skończył studia. Tu musi chodzić o coś więcej niż dzieci.

Gloria zawahała się przez chwilę, po czym odrzekła cicho:

– Nie odeszłam z powodu pieniędzy. Chociaż nasze małżeństwo nie było dobre, przynajmniej nie musiałam martwić się o finanse. Byłam przerażona na myśl o tym, że nagle będę musiała radzić sobie sama. Nie pracowałam przez 20 lat. Nie wiem, czy sama sobie poradzę. To prawda, nasze małżeństwo rozpadało się od lat, ale jego zaletą, choć jedyną, było to, że czułam się bezpiecznie pod względem finansowym.

Słyszałam, jak Gloria zaczęła płakać.

– Po prostu nie wiem, co ja teraz zrobię. Przerażające jest to, że mam 45 lat, jestem zdana na siebie i sama będę musiała się utrzymać. Nawet przez moment nie myślałam, że kiedyś znajdę się w takiej sytuacji.

Odstawiłam karton mleka do lodówki i poszłam do swojego pokoju. Wchodząc po schodach, usłyszałam, jak przyjaciółka mamy mówiła:

– Po prostu nie wiem, czy zdołam zadbać o siebie pod względem finansowym.

Te słowa naprawdę poruszyły we mnie czułą strunę.
Pomyślałam sobie: „Oto kobieta, która jest nieszczęśliwa w małżeństwie i znosi to wszystko, ponieważ jej byt finansowy tak bardzo zależy od jej męża”. W tamtym momencie uświadomiłam sobie, że życie niekoniecznie jest bajką, w której żyje się długo i szczęśliwie, choć dotąd wierzyłam, że tak jest. Pamiętam, że tamtego dnia podjęłam decyzję i powiedziałam sobie: „Nigdy nie będę uzależniać moich finansów od żadnego mężczyzny ani nikogo innego”. I ta myśl przyświeca mi przez całe życie.

Może już czas zmienić zasady

Nie myślcie tylko, że jestem wrogo nastawiona do mężczyzn. Lubię ich. Po prostu nie chcę być od nich zależna finansowo. A dziś w takiej właśnie sytuacji jest wiele kobiet.

Zbyt często spotykam rozwiedzione 40-letnie lub 50-letnie kobiety, które zmagają się z rzeczywistością. Ich historie są do siebie podobne: „Gdy byliśmy młodzi, byliśmy tacy szczęśliwi. Potem zaczęliśmy się od siebie oddalać. I zostawił mnie dla młodszej kobiety. Po raz pierwszy w życiu jestem zdana sama na siebie”.

Ja mam dużo szczęścia. Moi rodzice zawsze byli dla mnie cudownymi wzorami do naśladowania. Są ze sobą od ponad 50 lat. Podziwiam ich, bo zawsze stanowili dla mnie przykład oraz nauczyli mnie tego, jak stworzyć trwałe, pełne miłości i szacunku małżeństwo.

Niestety wiele związków nie wytrzymuje próby czasu. Wskaźnik rozwodów rośnie; jedno małżeństwo na dwa kończy się rozwodem. Nie mówię, żeby planować w swoim związku rozstanie, ale by myśleć realistycznie i zadbać o swoje finanse tak, aby odnieść sukces bez względu na to, co przyniesie przyszłość. Jeżeli chodzi o Glorię, to nie miała „planu B”. Miała tylko jedno założenie – pozostać w małżeństwie za wszelką cenę w zamian za wygodne życie materialne.

Postępowanie polegające na używaniu młodości i seksapilu, aby zdobyć uwagę i wpływy, których pragnęłyśmy, po to żeby dostać to, czego chciałyśmy, dla wielu z nas sprawdzało się, gdy miałyśmy po 20 i 30 lat. Nie jest to jednak dobry sposób na życie, gdy się jest w wieku 40, 50 lub 60 lat. Marnujemy czas, myśląc, że mężczyźni się zmienią. Już pora, abyśmy to my, kobiety się zmieniły. Sposób postępowania, który się sprawdzał, kiedy byłyśmy młode, traci moc, gdy robimy się starsze.

I dla wielu z nas już czas, żeby go zmienić. A pieniądze odgrywają kluczową rolę w tym równaniu. Tak jak seks dawał nam władzę, gdy byłyśmy młode, tak pieniądze dają nam kontrolę, gdy się starzejemy.

Katharine Hepburn podsumowała to najlepiej:

Kobiety, jeśli macie wybór pomiędzy pieniędzmi a seksapilem, wybierzcie pieniądze. Z biegiem lat te pieniądze staną się waszym seksapilem.


Czasy się zmieniły pod wieloma względami i my, kobiety, musimy zmienić się razem z nimi. Ta książka ma w tym właśnie pomóc – zawiera wskazówki prowadzące do zmiany. Jeżeli jesteś przekonana, że Twoją najlepszą strategią finansową jest sytuacja, w której mężczyzna zapewnia Ci utrzymanie aż do śmierci, to życzę powodzenia. Pozostałym kobietom, które są gotowe poczynić w swoim życiu pewne zmiany, które chcą mieć nad nim większą kontrolę i które są gotowe podjąć działanie, oferuję alternatywę.

Rodzina

Niektóre z nas mają ten luksus, że mogą liczyć, iż majątek ich rodziny zapewni im byt przez lata. Jednak osoby takie z pewnością nie należą do większości. Kilka spośród moich przyjaciółek zamiast oczekiwać, że o ich utrzymanie zadbają ich rodziny, same troszczą się o swoich bliskich. Jedna znajoma z Honolulu przyjęła pod swój dach chorą matkę, która nie mogła już sama o siebie zadbać, i stała się jej głównym opiekunem. Było to nie tylko kosztowne, ale i czasochłonne i z tego powodu kobieta ta straciła dość dużą część dochodu z pracy.

Inna znajoma płaci osiem tysięcy dolarów miesięcznie za pobyt matki w domu spokojnej starości. Nigdy nie planowała, że znajdzie się w takiej sytuacji.

Pewna kobieta w mieście Scottsdale w stanie Arizona niedawno, po śmierci matki, odziedziczyła dom rodzinny. Jej rodzice mieszkali w tym domu przez 30 lat. Problem polegał na tym, że przez te 30 lat jego wartość tak bardzo wzrosła, że przejmując dom, kobieta ta była zmuszona do zapłacenia olbrzymiego podatku od nieruchomości. Nie stać jej było na pokrycie wszystkich kosztów związanych z domem i w rezultacie musiała go sprzedać, żeby zapłacić podatki, co sprawiło, że ze spadku prawie nic jej nie zostało.

Oto jeszcze jeden scenariusz, jaki niedawno przedstawiła mi inna kobieta, Susan, a który właściwie staje się coraz bardziej powszechny.

Za życia ojciec Susan zgromadził znaczny majątek w nieruchomościach, biznesach i akcjach. Matka Susan zmarła, a ojciec powtórnie się ożenił. Po jakimś czasie zapadł na nieuleczalną chorobę i w czasie, gdy był w szpitalu na łożu śmierci, jego nowa żona skłoniła go do zmiany testamentu tak, aby to jej przepisał cały swój majątek. Całkowicie usunęła Susan i jej rodzeństwo z testamentu. Gdy małżonek zmarł, Susan nie dostała nic z pokaźnego majątku swojego zamożnego ojca.

Kiedy podaję te przykłady, nie chodzi mi o to, by wyliczać wszystko, co może się nie udać. Chcę jedynie podkreślić, jak istotne jest, by być przygotowaną na wszelką ewentualność. Pragnę też zachęcić Was do mówienia sobie prawdy o tym, od kogo lub od czego zależy Wasza finansowa przyszłość.

To, co się dzieje w firmach i rządzie, jeszcze bardziej uwypukli dodatkowe powody, dla których poleganie na własnej rodzinie dla uzyskania w przyszłości wsparcia finansowego może nie być Twoim optymalnym wyborem.

Firma lub rząd

Time Magazine w numerze z 31 października 2005 roku opublikował artykuł, którego nagłówek brzmiał: The Great Retirement Ripoff (Wielkie oszustwo emerytalne). W podtytule czytamy: „Miliony Amerykanów, którzy myślą, że otrzymają świadczenia emerytalne, czeka PRZYKRA NIESPODZIANKA. Jak korporacje okradają obywateli – z pomocą Kongresu”. Artykuł wyjaśnia, w jaki sposób największe amerykańskie firmy wykorzystały lub dosłownie ukradły środki emerytalne swoich pracowników. Przyjęte przez rząd przepisy pozwoliły firmom zwyczajnie odstąpić od obietnic złożonych pracownikom, że będą im zapewniały wypłatę comiesięcznych świadczeń emerytalnych oraz świadczeń zdrowotnych do końca ich życia.

W dalszej części artykułu czytamy: „We własnym śledztwie magazyn TIME ustalił, że na długo przed tym, jak pracujący obecnie Amerykanie osiągną wiek emerytalny, decyzja Kongresu w sprawie polityki, która faworyzuje interesy korporacji oraz interesy specjalne ponadpracownicze, doprowadzi miliony starszych Amerykanów – większość z nich to kobiety – do ubóstwa, sprawi, że kolejne miliony staną na skraju nędzy, oraz wszystkim poza ludźmi zamożnymi zamieni lata emerytalne w czas niedostatku”.

Oto, co przyciągnęło moją uwagę, gdy czytałam ten artykuł. Autor przedstawił pięć przypadków ludzi, którzy padli ofiarą tych problemów emerytalnych. Wszystkie te osoby to kobiety. Jedna z nich mając 69 lat, straciła miesięczny dodatek w wysokości 1200 dolarów, który przyznano jej po śmierci męża (zmarł podczas wykonywania pracy). Dziś zbiera aluminiowe puszki, żeby zarobić dodatkowe 60 dolarów miesięcznie, aby przetrwać.

Inna kobieta przez 35 lat pracowała dla Polaroid Corporation, zaczynając jako pracownik biurowy i pnąc się po kolejnych szczeblach w firmie, aż otrzymała funkcję członka zarządu. Uczestniczyła w akcjonariacie pracowniczym (ESOP). Przeznaczała 8% swojej pensji, żeby zapłacić składki na ten plan w oczekiwaniu, że gdy sprzeda swoje akcje, będzie miała tysiące dolarów na emeryturę. Wartość akcji firmy gwałtownie spadła i z powodu kiepskich decyzji biznesowych oraz ingerencji Kongresu kobieta ta straciła około 100–200 tysięcy dolarów. Dodatkowo spodziewała się dziesiątek tysięcy dolarów w postaci wypłat środków emerytalnych i świadczeń. Po zakończeniu pracy, mając 60 lat, otrzymała jednorazowy czek w wysokości 47 dolarów.

Wszystkie kobiety przedstawione w tym artykule myślały, że mają zapewnione bezpieczeństwo finansowe na emeryturze. Okazało się jednak, że czeka je bieda. To oburzające. I naprawdę nie ma żadnych oznak tego, że system emerytalny zostanie w przyszłości wskrzeszony. Prawdopodobnie przejdzie do historii.

Sytuacja ta nie dotyka jedynie kobiet, ale przytrafia się także niezliczonym mężom i innym członkom rodzin. Kryzys ten nie dotyczy tylko jednej płci.

Tak więc powtarzam – jeżeli liczysz, że Twój mąż lub rodzina zadbają o Twoje finanse, to weź powyższe kwestie pod rozwagę.

Rząd – jeśli chodzi o rząd, to zarówno system ubezpieczeń społecznych, jak i system ubezpieczeń zdrowotnych są zasadniczo w stanie bankructwa. Nie wiem, czy kiedykolwiek będą mogły wyjść z tych kłopotów. Większość badań wskazuje, że kobiety i mężczyźni w wieku 20 i 30 lat już dziś są świadomi tego, że gdy przejdą na emeryturę, to w systemach tych może już nie być środków na wypłatę ich świadczeń. Tak jak w wypadku planów emerytalnych rząd nie jest w stanie spełnić obietnic złożonych ludziom, którzy przez całe życie płacili składki na ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne.

To Twój wybór

Czy zatem mężczyzna, rodzina, firma lub rząd mogą zapewnić Ci byt w przyszłości...? Ja po prostu bym na to nie liczyła. Nie postawię mojej całej finansowej przyszłości na coś, nad czym nie mam pełnej kontroli.

Sprowadza się to jedynie do podjęcia decyzji: czy poszukuję dla siebie finansowej niezależności, czy finansowej zależności? To świadomy wybór. Jeśli wybierzesz finansową zależność, to wiedz, że się zgadzasz, aby ktoś inny w Twoim życiu był odpowiedzialny za Twój finansowy byt, i akceptujesz dobre i złe konsekwencje, które mogą z tego wynikać.

Z drugiej strony, jeśli zdecydujesz się na finansową niezależność, to przedłożysz długotrwałą wolność ponad krótkotrwałą wygodę. Wybierasz trudniejszą drogę w tej chwili – drogę, której wiele kobiet nie bierze pod uwagę – aby iść łatwiejszą, dającą satysfakcję drogą w przyszłości

Jestem przekonana, że każda kobieta, która naprawdę zaangażuje się w przejęcie kontroli nad swoimi finansami, odniesie sukces. Kobiety robią to codziennie.


niedziela, 25 października 2009

Inwestuj we własny dług


PAKIET KSIĄŻKOWY: Pierwszy krok do wolności finansowej

Wejdź na wyższy poziom finansowej inteligencji
i przestań szukać wymówek dla swojej sytuacji


Jeżeli nie zaplanowałeś jeszcze sukcesu finansowego – zaplanowałeś już finansową porażkę.


Podobno kobiety uwielbiają chodzić po sklepach, oglądać i robić zakupy. Kiedy byłam młodym dziewczęciem, nie mogłam zrozumieć koleżanek, które pasjami zatrzymywały się przed wystawami sklepowymi. Idąc w ich towarzystwie byłam niejako "przymuszana" do tego nudnego zajęcia. O wiele ciekawszą była droga do domu przez zielone aleje, przez park z wyjątkowo bogatą (w tym egzotyczną) roślinnością, różnorodnością drzew, przeuroczym oczkiem wodnym (dziełem natury) z wysepką i odpływem do rzeczki przepływającej przez miasto. Miasto pełne uroków natury, uzdrowiskowe.

Nie mając pieniędzy, nie mogłam nic kupić, więc bezsensem było podniecanie się nieosiągalnym, gdy natura aż zapraszała do korzystania z jej uroków. W jakiś czas potem nauczyłam się, korzystać z tego przymusowego łazikowania po sklepach. Więcej... gdy koleżanki zatrzymywały się przed sklepem, ja je do niego wciągałam. Mogąc obejrzeć z bliska, dotknąć, czasem nawet przymierzyć, czego też nie niezbyt lubiłam, planowałam zakup czegoś, co mi się szczególnie podobało.

W jakiś czas potem zauważyłam, że jeśli na coś zachorowałam, koniecznie musiałam to mieć. I z czasem miałam.

Jeszcze później przyłapałam się na tym, że mając pieniądze zawsze kupię coś niezamierzonego. Postanowiłam nad tym popracować, ucząc się odmawiania sobie, co z czasem udało mi się. Nie widziałam w sklepach nic ponad to, po co do nich wchodziłam.

Nie oparłam się jednak swojej pasji. O ile koleżanki lubiły chodzić po sklepach z ciuchami, o tyle ja po księgarniach. Tam zostawiałam najwięcej pieniędzy. Czytałam wszystko, w zależności od wieku i aktualnych zainteresowań, aż nadszedł czas na pozycje motywacyjne. Książki, które mnie zmieniły. Dziś robię to, co lubię - zakupy bez latania po sklepach. Praktycznie już tylko po buty idę do sklepów. Zakupy z głową, przy korzystaniu ze zniżek - gdzie zniżki wynikają nie z dubli, a z zalegających "półek" internetowych sklepów. Ale nie tylko ciuchy kupuję w internecie. Ostatnio kupiłam kominek elektryczny, a na przyszły rok planuję kominek z płaszczem wodnym. Wcześniej, bo już przeszło 4 lata temu sprawiłam sobie w internecie komputer, oczywiście z pomocą znajomego administratora sieci. Sama nie odważyłabym się na taki krok, czy z pomocą kogoś mniej wyspecjalizowanego w tej dziedzinie. W ten sposób zakup komputera z dodatkami i programami kosztował mnie stosunkowo tanio a służy mi niezawodnie już piąty rok.

Wreszcie książki. Już jakiś czas temu, gdy jeszcze korzystałam z nowo kupionego komputera córki, studiującej w Niemczech, założyłam sobie konto internetowe - Inteligo. Zarejestrowałam się w kilku programach partnerskich i zaczęłam sobie powoli zarabiać.

więcej »

środa, 21 października 2009

Życie to jest teatr



Kiedy się martwisz, to tak naprawdę modlisz się o to, czego nie chcesz. Joseph Murphy

Życie to jest teatr

Zupełnie jak na zawołanie pojawiła się w Internecie pozycja. życie-to-teatr. Nie zastanawiałam się długo, pobrałam darmowy fragment, przede wszystkim po to, by zobaczyć, co i jak autor pisze. Czy warto kupić? I tak jak wczoraj darmowy fragment pobrałam, tak dziś bez zastanowienia kupiłam pełną wersję e-booka.. Raczej dobrze wybieram pozycje, które kupuję i tym razem nie rozczarowałam się.

Ta pozycja ucieszy tych czytelników, którzy niejednokrotnie w trakcie swojego życia zmuszeni są postępować pod dyktando innych ludzi. Chcąc ich zadowolić, decydują się często na działanie, które jest wbrew ich własnym przekonaniom.

Niejednokrotnie w trakcie życia zdarza nam się postępować pod dyktando innych ludzi. Chcąc ich zadowolić, decydujemy się często na działanie, które jest wbrew naszym własnym przekonaniom. Robimy rzeczy, w które nie wierzymy, których się później wstydzimy czy zwyczajnie po ich zrobieniu czujemy dyskomfort. To smutne, a jednocześnie dosyć zabawne. Dlaczego?

Odpowiedź znajdziesz studiując kierunek?
„Sztuka szczęśliwego życia”

Polecam tę pozycję osobom, chcącym nauczyć się metod, które wszystko w życiu uproszczą i ułatwią.

piątek, 16 października 2009

Wszystko, zaczyna się w naszych myślach.





My kształtujemy swoje myśli. Myśli kształtują nasze życie.


Jak powstali Bogowie? Jak powstały religie, kościoły świątynie?

Bogowie zrodzili się z myśli człowieka. Bóg, to tak naprawdę nic innego jak człowiecza myśl. To myśl ludzka, stworzyła Bogów, nadała im kształt, nazwy, zbudowała kościoły, świątynie, stworzyła religie.

Dlaczego jeden wymysł człowieka przetrwał wieki, rósł w siłę i w potęgę? Odpowiedź jest bardzo prosta i tak oczywista jak Ty i Ja.

W I A R A

Tworzymy to, w co wierzymy.
Człowiek stworzył to, w co uwierzył.

Natura - Energia życia tworzy życie. Coś niszczy, żeby mogło coś powstać.

Kiedyś na ziemi najsilniejszą istotą był Dinozaur. Gdyby nie wyginęły dinozaury, nie byłoby człowieka, bo już w zalążku byłby pożarty. Jedna siła musi zginąć, aby mogła powstać druga siła, takie jest prawo natury. Dinozaury musiały wyginąć, bo niszczyły wszystko, niczego nie tworząc. Natura potrzebowała siły, która będzie jej pomocna - będzie tworzyć. Dała więc życie człowiekowi. Z całą mocą jego umysłu, z mocą tworzenia. Natura jest energią, człowiek jest jej umysłem. I czy nam się to podoba czy nie. To nie Bogowie stworzyli nas - To my stworzyliśmy Bogów.

środa, 19 sierpnia 2009

Kursy dla kobiet - czy warto wydawać na nie ciężkie pieniadze?




Nowy początek - Jak żyć po rozwodzie?


Rozczarowanie, smutek, żal względem życia, które bezpowrotnie minęło, nie sprawi, że poczujesz się lepiej. Rozpamiętywanie dawnych chwil, tylko niepotrzebnie Cię rani. Czujesz się osamotniona, nie rozumiana, nieszczęśliwa i nie wiesz, co masz dalej począć ze swoim życiem. - skorzystaj z programu terapeutycznego
» dla kobiet.

STOP! - To tylko reklama i nikt nie powiedział, że musisz wydawać pieniądze na to z czym możesz sobie sama poradzić.


Są w życiu kobiety sytuacje, gdzie wydaje jej się, że wszystko już stracone, ze cały świat jej się zawalił. Na stosie złej miłości spłonęły jej marzenia, pragnienia, wiara i nadzieja. Jest przekonana, że już nigdy, nic dobrego jej nie spotka i wtedy pojawia się ona.... wróżka, która daje nadzieję, jasnowidzka pokazująca wspaniałą przyszłość, pani psycholog która pomaga uzdrowić zranioną duszę - Każda z nich przede wszystkim wyciąga od ciebie pieniądze, lecz nie daje ci żadnej gwarancji, że Twój świat będzie jeszcze piękny.

Ale nie ma obok Ciebie tej najważniejszej osoby - Przyjacielskiej duszy, która daje Ci wsparcie, byś zdobyła siły na przetrwanie.... czarnych myśli.

Czy wiesz, kim jest ta osoba?

W całym materialnym i duchowym Wszechświecie, nie ma osoby, która byłaby Ci bliższa niż Ty sama. I jeśli Ty nie obdarzysz siebie miłością, przyjaźnią, wybaczeniem, to czego możesz oczekiwać od innych?

Wiem, jak trudno jest pomóc sobie samemu. Wiem, jak łatwo wpadamy w sieci własnych wyniszczających myśli - tych myśli, które rządzą nami i kreują naszą osobowość. Nie jestem zwolenniczką szkoleń psychologów, a już na pewno nie jestem zwolenniczką latania po jasnowidzach, czy wróżbitach - choć sama jestem tarocistką, a może właśnie dlatego. Ludzie z byle czym biegają do tarocistów, czy jasnowidzów, nie rozumiejąc, że gdy sami tkwią w zgubnych, wyniszczających myślach (przekonaniach) i tak długo, jak długo będą tworzyć swoją wizję w negatywach tak długo będą wnosić w swoje życie niepowodzenia i porażki.

Nie powierzaj swojego życia innym ludziom. Czytaj i myśl, a myśląc twórz swoje życie.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Specjalnie dla kobiet

PRZYPOMNIENIE - Nie ma potrzeby pamiętać, zapisywać, szukać. Wystarczy zapisać się na Listę autorespondera by na bieżąco otrzymywać informacje o nowym poście (w formie kursu) umieszczonym w blogu http://pieniadzedlaleniwych.blogspot.com/. Nie dla zysku, lecz z pasji z przyjemności dawania innym tego, co kiedyś sama dostałam, chcę się dzielić z wami tym, co zapoczątkowało korzystne zmiany w moim życiu.

Zwrócę uwagę na to, co jest istotne. Postaram się dać wam znacznie więcej od tego, co daje publikowana książeczka. Jednak to "więcej" będzie dostępne tylko dla osób zapisanych na Biuletyn Informacyjny. - ZAPRASZAM

Nie widzę komentarzy, nie widzę osób śledzących tego bloga - To nie zachęca do działania. To sprawia, że bardziej angażuję się w inne działania. Tam, gdzie widzę, że są osoby zainteresowane. Abym miała kontynuować temat pierwszego posta, potrzebna mi jest świadomość, że jest wam to potrzebne. Nie głaskanie po główkach (chociaż i to potrzebne kobiecie), a przede wszystkim nie użalanie się, nie litość, nie wieczne tłumaczenie własnych życiowych niepowodzeń, lecz twarda rzeczywistość, ta sama, która istnieje w waszym życiu, ta sama, która jest w was i kieruje waszym życiem: pozwala na poniżanie, wykorzystywanie, lekceważenie, biedę i wszelkie inne życiowe niepowodzenia.

Pragnę wam pokazać, że tak być nie musi. Że możecie wykrzesać z siebie te pokłady mocy, których tak naprawdę brak mężczyznom. - potencjalnym przyczyniaczom waszych nieszczęść.

Zapraszam do korespondecyjnego informatora. Na początek otrzymasz bardzo ciekawe zaproszenie.


Zgadzam się z Polityką Prywatności

piątek, 3 lipca 2009

Dlaczego myśleć jak milionerzy?




Kiedyś, przed laty gdy po raz pierwszy przeczytałam coś o Kamilu, (poza Internetem), były to tylko krótkie wzmianki o nim i o tym, co robi. W tamtym czasie nieosiągalną była dla mnie jego droga. Nawet komputer był tylko w zasięgu marzeń, a dziś...

Zachwycało mnie w nim to, że myślał podobnie jak ja i interesował się tym, co ja a jednocześnie już wtedy starał się wyjść do młodych ludzi i budzić w nich zmysł przedsiębiorczości. Twierdzenie, że: "Pieniądze szczęścia nie dają, tym którzy ich nie mają", to nic innego jak nasz i nam podobnym ludziom sposób myślenia. Miał gdzieś 17 - 19 lat (pamiętam, że był bardzo młody) gdy po raz pierwszy o nim przeczytałam i tylko dlatego, że czytałam to, co on czytał, choć on przeczytał znacznie więcej, ja byłam zaledwie na etapie motywacji i szukaniu swojej drogi i dlatego coś, co ktoś pisał o nim trafiło do mnie.

Dziś i ja jestem w internecie i mam zaszczyt pisać o nim, a nawet proponować Tobie przeczytanie tego , co on pisze. Jestem przekonana, że jeśli jego książka " Myśleć Jak Milionerzy" nie zapoczątkuje Twojej nowej drogi do lepszego, bogatszego życia, to nic innego na Ciebie nie wpłynie. Dlaczego? "...polegniesz na deskach powtarzając do osiemdziesiątki: ci wredni milionerzy ukradli mi tyle świetnych pomysłów na biznes." No. może nie koniecznie będziesz obwiniał/a milionerów, ale na pewno wszystko (wydarzenia, sytuacje, urodzenie itd) i wszystkich, tylko nie siebie. Moje życiowe niepowodzenia znalazły swój początek końca, gdy pewna kobieta powiedziała do mnie... "Sama pani tego chce" i dała mi małą niebieską książeczkę Louise Hay... Która potwierdziła mi jej wypowiedź. Dlaczego potwierdziła? Obok oburzenia jakie mną ogarnęło na jej wypowiedź, zrodzona ciekawość kazała mi szukać odpowiedzi na pytanie; "dlaczego ona tak mówi? Przecież ja nie chcę tego i tego..." Ostre słowa, słowa, które mocno mnie zabolały, nie głaskanie po główce, to był początek mojego nowego życia. Mam głębokie przekonanie, że nic tak nie zmotywuje Cię do działania, jak prawda o Tobie, o tym co myślisz, kim jesteś do czego dążysz i jakie masz wymówki by tego nie osiągnąć. Jeśli chcesz zmienić swoje życie to koniecznie NAUCZ SIĘ myśleć jak milionerzy, i zacznij żyć jak żyje Bogata Kobieta